Jej arystokratyczne imię nie uchroniło jej przed losem tysięcy niepotrzebnych i „zużytych” koni. Lisba de Mareuill jechała na rzeź...

 

Lisba jest kłusakiem francuskim. Urodziła się 12 maja 1999 roku. Brała udział w zawodach. Po skończonej karierze sportowej pewnie rodziła źrebaki, a może pracowała w szkółce jeździeckiej? Tego nie wiemy.
Lusia wraz z innymi końmi jechała do rzeźni aż z Francji. Na szczęście dla niej i jeszcze innego konia transport był zbyt ciężki by przekroczyć granicę Niemiec. Kierowca poprosił o pomoc znajomych z okolic Wrocławia, którzy mieli przyczepę do przewozu koni. Z "tira" zabrano dwa konie, w tym Lusię.
Te dwa dostały szansę i 24 godziny na znalezienie schronienia. Jednemu się udało, a Lusia miała wrócić do transportu. Na szczęście jedna z osób biorących udział w organizowaniu pomocy zwróciła się do naszego Stowarzyszenia, nie mogąc pogodzić się z tym, żeby kobyłka straciła szansę na życie.
I tak oto ta ruda dama trafiła do pod naszą opiekę. 14.02.2020. Czyż może być lepszy prezent walentynkowy niż życie?
Koń był zabiedzony. W pierwszej kolejności zajęliśmy się jej zębami, które były w fatalnym stanie i dlatego kobyłka nie mogła jeść... Potem przyszedł czas na odrobaczenie, wizytę kowala i masaż - zbawienny dla pospinanych, z powodu stresu i wielu godzin w podróży, mięśni Lusi.
Kobyłka piękniała nam z dnia na dzień.Lusia została adoptowana 14.07.2020 przez Pana Sebastiana. Dostała szansę na zasłużoną i spokojną emeryturę na zielonej łące.
Serdecznie dziękujemy wszystkim osobom zaangażowanym w ratowanie życia i zdrowia Luizy.